Historia klubu
Utworzenie klubu
Nazwa “Joseph Conrad” pierwszy raz pojawiła się 23 października 1956 roku, kiedy to grupa zapalonych kołobrzeskich żeglarzy po przejęciu jachtu “Orkan II” utworzyła klub żeglarski o tej nazwie. Było to urzeczywistnienie ich marzeń o wyprawach morskich. Klub działał pod egidą kolejno Ligi Przyjaciół Żołnierza, Ligi Obrony Kraju i Ligi Morskiej korzystając z ich bogatego doświadczenia.
Początki były trudne, jednak udawało się zorganizować kolejne coraz dalsze rejsy morskie. W odbudowanym własnymi siłami forcie rozpoczęto działalność szkoleniową i organizacyjną. Wielkim przeżyciem były pierwsze rejsy do najbliższych portów polskich, rangi wypraw morskich nabierały rejsy ówczesnego NRD i ZSRR, później Danii, Norwegii itd.
Pierwsze logo Jacht Klubu Morskiego “Joseph Conrad”
Nowe jednostki morskie
Historyczne przemiany tamtego okresu rozbudziły dalsze, coraz bardziej realne marzenia o prawdziwym, wolnym jachtingu, spowodowały szerokie zainteresowanie mieszkańców miasta i regionu uprawianiem żeglarstwa. Pozyskiwano kolejne jednostki szkoleniowe i morskie takie jak “Dar Koszalina” i “Dar Kołobrzegu”, których formalnym armatorem pozostawał Urząd Miasta.
Na tych jachtach szkoliły się coraz to nowe zastępy doświadczonych żeglarzy, którzy to później tworzyli kadrę instruktorską Klubu. Dokonywano większych i mniejszych wyczynów żeglarskich: zarówno rejsy transatlantyckie, jak i po wodach europejskich oraz udziały w regatach rangi mistrzowskiej, jak i tych naszych, lokalnych.
Największe jednak dokonania to te, które wśród wielu setek naszych członków i sympatyków wyzwoliły ukryte tęsknoty za morską przygodą, oczarowanie niepowtarzalnym, zawsze tajemniczym i dostojnym urokiem morza, które pozwoliły choć na odrobinę wewnętrznego samo spełnienia się…
Twarde zderzenie z rzeczywistością
Okres początków politycznej transformacji w kraju spowodował duży regres naszej działalności. Będące dotychczas w naszej dyspozycji jachty przeszły pod dyletanckie zarządy komisaryczne, doprowadzono do ich dewastacji technicznej, a następnie za bezcen sprzedano. Port jachtowy wraz z “od zawsze” naszym fortem, przeszedł w prywatne władanie. Zaobserwować można było pewną zapaść w działalności Klubu. Dnia 24 czerwca 1994 roku odbyło się zebranie grupy inicjatywnej, na którym przyznano należną rangę morskiemu wychowaniu oraz postanowiono spowodować powrót żagli na wodę. Postanowiono także usamodzielnić Klub, to jest wyjść spod skrzydeł Ligi Morskiej.
19 września 1994 roku zarejestrowano Klub w Urzędzie Wojewódzkim. Od tej pory działamy jako samodzielna jednostka gospodarcza. Do dyspozycji Klubu pozostały dwie jednostki “Almayer” i “Difur” wykorzystywane do szkoleń oraz prowadzenia rejsów morskich i śródlądowych.
Nowe realia
Od tamtej pory próbujemy przystosować się do nowych realiów rynkowych. Mimo trudności, z jakimi musi sobie radzić środowisko żeglarskie nadal przybywają nam nowi członkowie, udaje się nam wykształcić też nową kadrę instruktorską. Pomyślnie przeprowadziliśmy wiele rejsów stażowo-turystycznych po wodach nierzadko niełaskawego Bałtyku. Do naszych osiągnięć możemy zaliczyć także zwycięskie starty w Regatach o Srebrny Dzwon w klasie DZ, jak też coroczny czynny udział w organizacji tychże regat.
W roku 2002 Klub liczył sobie 82 członków, w tym 6 członków honorowych. Obecnie przeżywamy rozkwit, gdyż zaczęliśmy przyjmować w nasze szeregi coraz to młodszych członków – około 42 członków Klubu to osoby poniżej 18 roku życia. Ich energia i młodzieńczy zapał dostarczają nam nowych sił. Ta pomoc pozwoliła nam na dokonanie wielu koniecznych napraw i modernizacji sprzętu. Nasze wysiłki kierowane są obecnie przede wszystkim na wyszkolenie tych młodych ludzi na prawdziwych żeglarzy, bo nie da się wychować dobrze człowieka bez szkoły żeglarskiej. Ich nadzieje na dalekie podróże i przeżywanie morskich przygód dodatkowo są rozbudzane podczas prac w Klubie.
W naszej nowej siedzibie wybudowanej na przełomie 2002 i 2003 roku możemy już prowadzić zajęcia i spotkania żeglarskie. Odwiedzili nas już między innymi Ludomir Mączka (Polska) i Rudolf Krautschneider (Czechy).
Podczas spotkań mogliśmy słuchać morskich opowieści oraz obejrzeć cenne nagrania niektórych z ich przygód.
Tutaj historia się na teraźniejszości przerywa. Wersy kolejne czas nam dopisze…